A: No tak. Cała ja. Jak zawsze nie potrafię
dotrzymać terminów... Przepraszam. Uh. Postaram się naprawdę coś z tym zrobić.
Tego
samego wieczoru przekonałam się co to znaczy NAPRAWDĘ imprezować w klubie. Sama
jednak nie tańczyłam, ani nie byłam bezpośrednio w to zamieszania. Była godzina
dwudziesta pierwsza, a ja obserwowałam, jak roztańczone pary wirują na
parkiecie. Sala była zapełniona po brzegi, a część alkoholi które uzupełniła
Mai już się kończyły. Był czwartek, a ja byłam pełna podziwu dla osób, które
przyszły tutaj trzeźwe, a wyjdą... w dość specyficznym humorze i stanie.
Oczywiście niejednokrotnie byłam w takim miejscu, namiętnie wyciągana przez
Ino. Nie miałyśmy z Hinatą szans w tym starciu z blondynką. Dziewczyna była
zawzięta tylko w trzech aspektach: zakupach, imprezach i facetach. Trzeba
jednak jej przyznać, że zawsze dobierała odpowiednią porę na takie eskapady –
na pewno nie w środku tygodnia, pamiętając naprawdę pouczającą lekcję. Nie
byłam jednak w stanie myśleć za dużo o tym, bo co kilka sekund do baru
podchodziły nowe osoby, z nowymi zamówieniami. Niektórzy zabierali to, po co
przyszli i wracali na kanapy do znajomych, bądź wolni strzelcy zostawali i
nieudolnie starali się nawiązać ze mną rozmowę. Dla tych mniej wstawionych
byłam miła, natomiast reszta miała większego pecha. Rudowłosa poleciła mi, że
lepiej jest nie zawiązywać bliższych kontaktów z pijanymi klientami. Jedno
słowo za dużo, bądź nawet za mało mogło graniczyć z niechcianą sytuacją. Jak
stwierdziła – nie było sensu szarpać sobie nerwów. Okazało się, że Suigetsu i
Juugo robili tutaj za ochroniarzy. Nie byli oni oczywiście jedyni, lecz oni
pilnowali spokoju przy wejściu. Nie każdy mógł wejść, jak później się dowiedziałam,
do Akatsuki. Chętny musiał posiadać wejściówkę (wielokrotnego użytku), którą
otrzymywało się w kredycie zaufania. Najpierw otrzymali ją pracownicy, a z tym
pojedyncze karty dla innych. Oddali je znajomym, którym ufali. Potem samo się
rozeszło. Przymykano oko na niektórych. Pomimo, że nie wpasowywali się w
kategorie, to posiadali tę właśnie kartę i respektowali zasady. Nie było mowy
jednak o niepełnoletnich. Tych od razu odsyłali z kwitkiem pomimo zaproszeń.
Dlatego zaskoczeniem dla mnie było, że byłam traktowana tutaj z przywilejem,
dodatkowo pracując w takim miejscu. Dostrzegałam parę dziwnych zachowań, ale
nie bardziej, jak w podobnych klubach. Akatsuki było otwarte dopiero od godziny
dwudziestej. Parę minut przed otwarciem weszło, ku mojemu zdziwieniu, wiele
dziewczyn. Okazało się potem, że są to kelnerki, które również roznosiły
alkohole i przekąski, jeśli ktoś sobie takowe zażyczył. Przekonałam się, że
jest to bardzo duże udogodnienie patrząc, ile ludzi jest w lokalu. Gdybym miała
obsłużyć każdego z osobna po tej godzinie - co tutaj spędziłam - byłabym
wypompowana całkowicie. Parę razy wyłapałam w tłumie znajome twarze Deidary,
Peina czy choćby Sasuke. Nie trwała jednak sekunda, a już znikali mi z oczu.
Westchnęłam przeciągle nalewając kolejnego drinka. Podając zamówienie,
spojrzałam na zielonowłosą dziewczynę. Kojarzyłam ją gdzieś, ale nie miałam
pojęcia skąd. Ona jednak skupiając wzrok na mnie, zacisnęła wargi i z aktem
obrazy zabrała szklankę. Z wysoko uniesioną głową odeszła, a ja jedynie
podniosłam brwi do góry. Zignorowałam zuchwałe zachowanie i przyjrzałam się
przyjaciółce. Robiła właśnie jakieś skomplikowane, kolorowe drinki. Nie
oszczędzając przy tym widowiskowych ruchów rękami. Podeszłam do niej bliżej i
oparłam się łokciami o niższy blat, od strony barmanki. Z uśmiechem na ustach
potrząsała w górze shaker do drinków, mieszając gwałtownie trunki. Rozlała je
do połowy szklanki, a potem nalała do osobnego kieliszka innego alkoholu.
Finalnie wlała go do wcześniej przygotowanej mieszanki, a kontrastujące ze sobą
kolory niebieskiego i czerwonego efektownie się połączyły. Wrzuciła do tego po
kostce lodu i podała dwa drinki dziewczynom na przeciwko siebie. Zanim odeszły
spostrzegłam, że roztapiający się lód pozostawiał w alkoholu białą mgiełkę. Mai
była świadoma mojej obecności, ale dopiero gdy tamte odeszły spojrzała na mnie
z uśmiechem. Odwzajemniłam się jej tym samym.
– Co
to było? – Zapytałam ciekawa.
–
Mój specjał. Krwawa laguna. –
Powiedziała i założyła swoje krótkie włosy za uszy. – Każda z barmanek i
barmanów ma swój jeden, specjalny drink. Możesz go zamówić tylko u tej jednej
osoby. – Posłała mi oczko. – Zainteresowana? – Zapytała widząc, że wpatruję się
w nią intensywnie. Zaskoczyła mnie mile, bo jest to coś indywidualnego, co
oddziela od siebie każdego pracownika za ladą. Na pewno spostrzegła błysk w
moim oku, bo schyliła się do mnie i szepnęła mi parę słów na ucho.
– Jutro,
jeśli przyjdziesz wcześniej będziesz mogła poeksperymentować. – Zarzuciła mi
rękę na talię i stuknęła się ze mną biodrem. – Nawet ci znajdę ofiarę do
skosztowania Twoich specjałów. – Zaśmiała się i puściła mnie odchodząc, by
wyczyścić shaker. Spostrzegłam kolejną osobę, która podeszła do lady i
westchnęłam cichutko. Czułam, że powoli zaczyna mi się to podobać.
– Przed
północą udało mi się wyrwać zza lady i pójść na piętro, aby zobaczyć w końcu
ich ukochaną Lożę Szyderców. Mai mnie wygoniła z zadaniem odnalezienia Kisame i
Hidana, aby mogli przejąć swoją zmianę. Tego pierwszego nie miałam jeszcze
okazji poznać. Gdy pokonałam ostatni schodek, moim oczom ukazał się pokaźny
parkiet na samym środku, dookoła poustawiane były czarne kanapy. Na ścianach
były te same akcenty kolorystyczne, co na dole. To, co przykuwało wzrok było
ogromną, neonową chmurą zawieszoną na ścianie naprzeciwko. Zawędrowałam
wzrokiem do lewej strony, gdzie stał osobny, pokaźny bar. Zaraz niedaleko, na
największej pufie siedziało pięć osób. Podchodząc do nich zwróciłam uwagę, że
niektórzy popijali sobie co nieco. Znalazłam jedną moją zgubę: Hidana. Oprócz
niego siedzieli tam również Sasuke, Itachi i Deidara. Ostatnim był
granatowo-włosy mężczyzna, z czarnymi paciorkowatymi oczkami. Siedział zaraz
obok starszego Uchihy. Stanęłam po prawej stronie Deidary, a pięć par oczu
zwróciło się na mnie.
– Hidan
teraz Twoja zmiana na barze. Wiecie, gdzie znajdę Kisame? – Podczas, gdy ja
zadawałam pytanie, zboczeniec jedynie rozsiadł się wygodniej na kanapie i
zarzucił ramie za oparcie. Z wrednym uśmieszkiem wpatrywał mi się w oczy. – Co?
– Ja
jestem Kisame. – Usłyszałam głos nieznanego mi mężczyzny. Wstał z zajmowanego
miejsca koło Itachiego i podał mi rękę z przyjaznym uśmiechem.
– Sakura.
– Odwzajemniłam gest. On jeszcze machnął ręką w akcie pożegnania z kumplami i
zaczął iść w kierunku schodów. Zwróciłam swój wzrok z powrotem na Hidana i
widząc, że on nawet nie zamierza się ruszyć, skrzyżowałam ręce pod biustem.
Zauważyłam jego poszerzający się uśmiech.
- O tak maleńka. Eksponuj te cuda. – Oczy mu zabłyszczały, gdy już otwarcie wpatrywał się w mój biust. – Jaka to miseczka? C? D?
- O tak maleńka. Eksponuj te cuda. – Oczy mu zabłyszczały, gdy już otwarcie wpatrywał się w mój biust. – Jaka to miseczka? C? D?
– A
co Cię to do cholery obchodzi. – Z grymasem gniewu zaczęłam się do niego
zbliżać. – Posłuchaj mnie uważnie. – Powiedziałam już spokojniejszym głosem,
który był wstanie wręcz zamrozić. Spostrzegłam kątem oka cień uśmiechu na
twarzach Deidary i Itachiego. To sprawiło, że przez moment mi samej zachciało
się zaśmiać, ale gdy znów skupiłam się w pełni na Hidanie, miałam ochotę wyrwać
mu coś.
–
Jeżeli nie potrafisz się powstrzymać – proszę bardzo, gap się. Nie jeden z was
na pewno widział o wiele większe i ładniejsze cycki. Ale zachowaj te swoje
komentarze dla samego siebie. I mówię ci to z dobrej woli, póki jeszcze jestem
miła i ci nie popsułam tej uroczej buźki. – Podparłam się pod boki. – A teraz z
łaski swojej zapierdalaj na dół, bo Mai też ma ochotę zejść już. – Wbiłam w
niego ponaglający wzrok. On widząc, że nie odpuszczę westchnął jedynie głęboko
i z cwaniackim uśmieszkiem wstał z kanapy. Nie mówiąc ani słowa, ominął mnie z
tym samym wyrazem twarzy. Odprowadziłam go wzrokiem, a gdy już jego biała głowa
całkiem mi zniknęła odwróciłam się do chłopków z ciężkim westchnięciem.
– Piwa,
dajcie mi piwa. – Oni na moje słowa zaśmiali się. Chwilę potem Itachi wstał i
podszedł do baru. Ja sama usiadłam na miejscu Kisame i oparłam się ciężko o
oparcie, odchylając głowę do tyłu. Miałam nadzieje o choć trochę wytchnienia,
ale jak zawsze los nie jest dla mnie miłościwy.
– Nic
się nie zmieniłaś. Dalej zrzędliwa o byle co. – Młodszy Uchiha nie mógł
podarować sobie odrobiny uszczypliwości. Oczywiście, że nie. W końcu chodziło o
mnie.
– A
ty dalej wredny. Nie znudziło ci się?
–
Jeżeli w ten sposób ci uprzykrzę życie, to dlaczego mam zrezygnować? – Splótł
palce przed sobą, na niskim stoliku i popatrzył mi zimno w oczy. Odwzajemniłam
się tym samym.
– Hola,
hola. Spokojnie kociaki, bo się jeszcze zadrapiecie na śmierć. – Zaśmiał się
nerwowo Deidara. W tym samym czasie wrócił Itachi z upragnionym piwem dla mnie.
Postawił kufel na blacie, a sam usiadł obok mnie. Zamknięta między dwoma
Uchiha. Genialnie. Mimo wszystko zwróciłam się przyjaźnie do długowłosego.
– Dzięki
wielkie. – Uśmiechnęłam się, a on w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami i
oparł się o siedzenie.
– No
popatrzcie, jak chcesz to potrafisz być miła. – Miałam pociągnąć już pierwszego
łyka, gdy znów usłyszałam ten irytujący głos. Poczułam, jak głowa zaczyna mnie
lekko boleć już od nadmiaru złości. Wcześniej Hidan, a teraz ten zarozumiały
bufon.
– Sasuke,
przestań zachowywać się jak jakiś bachor. – Upomniał go brat z obojętną miną.
Dostrzegłam na twarzy młodszego wyraz złości i zacisnęłam pięści. Miałam dosyć
i jego ciągłych zaczepek.
– Wyjaśnijmy
sobie coś. – Zwróciłam się do niego, a w między czasie pociągnęłam spory łyk na
odstresowanie. – To, że dałam ci kosza nie znaczy, że masz na mnie siadać, gdy
tylko się zobaczymy. – Pierwsza szpila. Dostrzegłam zdziwiony wzrok Deidary. –
Dobrze nam było, dopóki nie zacząłeś się zachowywać, jak jakiś dupek. – Druga
szpila. – Więc z łaski swojej rusz tę dupę do tych twoich poważnych obowiązków, którymi się zawsze wymawiałeś albo zmień
swoje zachowanie. – Trzecia szpila. – Bo nie zmierzam się siłować z tobą za
każdym razem. – Spojrzałam na niego ostatni raz i wychyliłam ponownie kufel i
poczułam przyjemną goryczkę na języku. Zamknęłam oczy, a niekontrolowane
wspomnienie wróciło do mnie.
– Sasuke! – Zawołałam wesoło widząc, jak brunet
wyłania się zza zakrętu. – No na reszcie. Myślałam, że znowu nie przyjdziesz. –
Podeszłam do niego, a on pochylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na
moich ustach. Gdy otworzyłam oczy, zauważyłam jedynie jego obojętny wyraz
twarzy i to, jak kieruje wzrok gdzieś w bok. Zmarszczyłam brwi. – Co jest
znowu?
– Prawdopodobnie to jest nasze ostatnie
spotkanie, zanim będę musiał na dłuższy okres czasu zająć się moimi sprawami. –
Wzruszył ramionami, a ręce schował w kieszeniach. Podparłam się pod boki i spojrzałam
na niego poważnie.
– Możesz mi powiedzieć, co to są te „Twoje
sprawy”? Już od paru miesięcy tak jest, że nie widzimy się prawie w ogóle.
Jedynie to, co uda mi się gdzieś Cię przelotem złapać.
– Nie Twoja sprawa. – Warknął na mnie i
odwrócił się plecami, odchodząc w stronę centrum. We mnie się aż zagotowało.
Każdy normalny facet by wyjaśnił, dlaczego nie jest w stanie spotykać się z
nikim. Jeżeli nie podając powodu, to choć jakoś w spokojny sposób spróbować
załagodzić sytuację, która jest. On natomiast zawsze odwraca się w tym momencie
do mnie plecami i odchodzi. Niekiedy nawet rzuci coś uszczypliwie o moim
wścibstwie. Nigdy nie porozmawiał spokojnie.
Ruszyłam się z miejsca i pobiegłam za nim
truchtem. Chwyciłam za jego silne ramię, którym tak wiele razy mnie otaczał
opiekuńczo i szarpnęłam go do tyłu. Odwrócił się bokiem do mnie z okropnym
grymasem.
– Czego? – Warknął ponownie na mnie.
– Czego? Czego? – Zapytałam z niedowierzaniem.
– Powiedz ty mi, ile my jesteśmy razem? – Zadałam mu pytanie, ten jednak nie
odpowiedział. Wpatrywał się jedynie we mnie. – Dwa lata. Dwa lata za nami, a Ty
nie jesteś w stanie powiedzieć mi od pół roku głupiego nie martw się, jest
okej? Nikt ci nie każe mi się spowiadać z
każdej minuty twojego czasu. Zawsze byliśmy jednak ze sobą szczerzy, a ty…
Zmieniłeś się. – Każde słowo przesyciłam bólem tych wszystkich dni bez niego i
jego ciszy. Patrzyłam w jego oczy pełna nadziei, że może tym razem coś będzie
inaczej. Ten jednak wyrwał się z mojego uścisku i ruszył dalej. Poczułam
jedynie, jak moje serce mocno się kurczy z cierpienia.
– Jak
zawsze potrafisz tylko narzekać, co ci się nie podoba. Jesteś irrytująca. – Sapnęłam
słysząc te raniąca słowa. Wstał z kanapy i przeszedł Deidarze koło nóg. Nie powiedział
nic więcej, tylko zniknął za drzwiami koło baru. Odetchnęłam z ulgą, wiedząc,
że już będę miała spokój. Otworzyłam oczy i spojrzałam po twarzach pozostałej
dwójki. Itachi wpatrywał się zamyślony w drzwi, za którymi zniknął Sasuke,
natomiast blondyn patrzył podejrzliwie w moim kierunku.
–
Hm? – Zagadnęłam do niego. Wzięła kolejny łyk piwa, chcąc czymś zając swoje
myśli. Rozsiadłam się wygodnie, przesuwając w stronę wolnej przestrzeni na
kanapie, którą zwolnił ten dzieciak.
– Byłaś
z Sasuke? – Widać było, że blondyneczka nie mogła się powtrzymać od zadania
tego pytania. Mimo, że jego postawa wskazywała na obojętną. Siedział
zrelaksowany z ręką na oparciu i okręcony bokiem do nas.
– Byłam.
– Wzruszyłam ramionami i spojrzałam zza niego. Dostrzegłam drobną postać Mai,
która skończyła się wspinać po schodach i porównywała jakieś dwie kartki w
swoich rękach. Podniosła wzrok do góry i widząc, że siedzimy tutaj w trójkę
ruszyła w naszą stronę.
– Że
chciało ci się użerać z takim gburem.
– Był
inny. Z resztą. Czy musimy o nim naprawdę rozmawiać? – Zapytałam lekko
skrzywiona.
– O
kim? – Jeszcze jej brakowało do interesu.
Pomyślałam i nie odezwałam się. Deidara widząc moją minę również zachował
milczenie. Dziewczyna jedynie spojrzała na nas i wzruszyła ramionami.
–
Jak chcecie. Mam coś dla ciebie Sakura. – Powiedziała i wyciągnęła w moją
stronę jedną z dwóch kartek które trzymała. Odebrałam ją od niej. – To Twój
grafik na ten miesiąc. Oczywiście jeśli masz ochotę tutaj zostać. – Powiedziała
i usiadła Deidarze na kolanach. On zaskoczony chwycił ją za prawe biodro, aby
nie spadła.
– A
ty co? – To pytanie jednak zadał Itachi.
– Nie
chce mi się przeciskać do Sakury, a i tak zaraz uciekam. Musze jutro coś
załatwić z rana. – Wzruszyła ramionami i usadziła się wygodniej na chłopaku,
zupełnie ignorując jego niezadowolenie. Cała trójka pogrążyła się w
przyjacielskiej rozmowie. Ja sama zatopiłam się w myślach, patrząc na kolorowe
światła dookoła. Widziałam jednak, jak Uchiha spoglądał na mnie od czasu do
czasu.
Następnego
dnia obudziłam się dopiero o jedenastej. Patrząc jednak, o której wróciliśmy do
domu, to i tak było wcześnie. Przeciągnęłam się leżąc, a potem wpatrzyłam się w
biały sufit. To, co lubiłam w tym pokoju to, to, że rano zawsze było w nim
pełno światła. Z lekko zmrużonymi oczami dryfowałam na pograniczu zaśnięcia. W
pewnej chwili jednak poczułam niepokój, a wydarzenia sprzed czasu w klubie
wróciły do mnie. Wzdrygnęłam się, a wspomnienie uścisku sprawiło, że mój
żołądek nieprzyjemnie się skurczył. Potrząsnęłam głową i z pochmurnym humorem
wstałam z łóżka.
Schodząc
na dół spostrzegłam, że jestem sama w tym wielkim domu. Macocha ze swoim
partnerem musieli być już w pracy, a Dei na uczelni. Ziewnęłam przeciągle,
nawet nie zawracając sobie głowy, aby przykryć dłonią usta. Gdy otwierałam
mleko i zalewałam sobie płatki, miałam w głowie istny zamęt. Nie wiedziałam od
czego mam zacząć. Wczoraj dopiero wróciłam z Anglii. Będąc przy grobie coś
widziałam. Coś czego nie jestem w stanie zidentyfikować. Jestem, ale wmawiam sobie inaczej... Potem spotykam brata mojego
byłego i całą zgraję innych ludzi. Konfrontuje się ze zboczeńcem i wyżej
wspomnianym eks. Pracuję przy barze. No, żyć nie umierać.
Wyszłam
z domu półgodziny później i ruszyłam tą samą drogą co ostatnio. Powstrzymywałam
się od skręcenia w każdą możliwą uliczkę, która wydłużyłaby moją wycieczkę o
paręnaście minut. Mimo obaw chciałam dowiedzieć się konkretów. A odpowiedzi
mogłam tylko znaleźć w jednym miejscu.
Przekraczając
bramę cmentarza czułam się nijak. Po prostu szłam przed siebie mijając kolejne
uliczki, kierując się w stronę jedynego, starego drzewa. Stanęłam parę kroków
od grobu i zamknęłam oczy. Po otworzeniu od razu spojrzałam w stronę, gdzie to
„coś” mnie złapało. Ze zdziwieniem podeszłam powoli i ukucnęłam, przy świeżo
zakopanym dole. Było widać wyraźnie zarysowanie zniekształconego, podłużnego
kształtu. Przetarłam dłonią po ziemi i odkryłam, że dół musiał być zakopany
jakieś parę godzin temu, bo gleba była minimalnie wilgotna. Słońce zdążyło
przez jakiś czas już ją wysuszyć, ale nie było wątpliwości. Zaczerpnęłam
głęboko powietrza, przyciskając rękę do serca. Czułam jak pod powiekami
zbierają mi się łzy. Spuściłam głowę w dół i pozwoliłam, aby po policzkach staczał
się mój ból. Nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Po prostu kucałam, a włosy
przysłaniały mi twarz. Może ktoś po
prostu chciał coś zasadzić. Może ciągnął łopatę, zahaczył i chciał wyrównać
ziemię. Cokolwiek! Wmawiałam sobie.
Przecież to, że ktoś tutaj coś wygrzebywał nie znaczy, że trzeba sobie
wyobrażać nie wiadomo co. Bądź poważna
Sakura. Poklepałam się po policzkach, ścierając łzy rękawem długiej bluzki,
ukrytej pod skórzaną kurtką. Schowałam twarz w biały szalik i stałam jeszcze
piętnaście minut przy nim, aby dotrzymać mu towarzystwa. Moje myśli nagle się
uspokoiły.
Siedziałam
ze krzyżowanymi nogami w fotelu i czytałam książkę, gdy po domu rozniósł się
dźwięk dzwonka. Była godzina szesnasta, a ja dalej siedziałam sama. Starałam
się wyjrzeć za okno z salonu na ganek, ale ciemna zasłona krzyżowała skutecznie
moje plany. Wstałam ociężale i podeszłam do drzwi otwierając je. Nie
dostrzegłam jednak nic poza długimi blond włosami, które nagle chciały mi wejść
do gardła. Na szyi natomiast poczułam, jak ktoś uwiesza mi się i ściska bardzo
mocno. Rozpoznając tę osobę zaśmiałam się szczęśliwa i odwzajemniłam uścisk.
Otwierając oczy, widziałam przez blond pukle drugą dziewczynę o śnieżnym
spojrzeniu. Ona również się uśmiechała
– Ty
mała perfidna żmijo! Co się nie odzywasz, że wróciłaś! – Usłyszałam, krzyk
zaraz przy uchu i minimalnie się skrzywiłam. – Niby przyjaciółka. Pfy.
–
Też się cieszę, że cię widzę Ino. – Uśmiechnęłam się do niej szeroko, gdy
odsunęła się ode mnie. Odwzajemniła gest, a ja w między czasie wyciągnęłam ręce
i pociągnęłam Hinatę w moje objęcia.
– Cześć
Sakura. – Powiedziała ciemnowłosa i szturchnęła mnie lekko w ramie po
przyjacielsku, gdy się odsunęła.
–
Wchodźcie. – Wpuściłam je do domu i spostrzegłam w międzyczasie, że mają na
sobie jeszcze mundurki, co znaczyło, że przyszły do mnie zaraz po szkole.
Weszłyśmy
na górę do mojego pokoju. Dziewczyny rzuciły torby koło drzwi, a ja usiadłam na
łóżku. Zaraz obok mnie rzuciła się Ino, leżąc na brzuchu, natomiast Hyuga
usiadła po turecku na puchatym, białym dywanie.
– A
teraz spowiadaj się: dlaczego nie dałaś znaku życia. – Blondynka spojrzała na
mnie spod przymrużonych powiek, a ja wzruszyłam ramionami z uśmiechem.
– Mój
powrót do Japonii to była w sumie spontaniczna decyzja. Wczoraj dopiero
przyleciałam.
– I
już zdążyłaś się natknąć na Sasuke. – Spostrzegła Hinata, podpierając się
rękoma za plecami. Przyjrzałam się jej dokładnie i spostrzegłam, że zmieniła
się nieco z wyglądu. Włosy sięgały jej teraz pasa, a oczy jeszcze bardziej
rozjaśniały, jak by to było możliwe. W międzyczasie blondynka prychnęła, dzięki
czemu mogłam się i jej przypatrzeć. Ona jednak dalej pozostawała starą, znajomą
Ino.
– Niestety.
– Westchnęłam ostatecznie i położyłam się zaraz obok przyjaciółki na łóżku. –
Dodatkowo poznałam jego brata i ogrom nowych ludzi, dzięki Deidarze.
–
Poznałaś Itachiego? – Ino pisnęła. Spojrzałam na nią z ukosa. – Oh! W końcu
ktoś, kto będzie wiedział nad czym się zachwycam. Ciałko ma idealne. – Zaśmiała
się w głos.
–
Ino, przestań. – Zawtórowała jej Hinata.
–
Hej, zaraz. To wy go znacie? – Zapytałam lekko zbita z tropu.
–
Poznałyśmy go jakiś miesiąc temu w tym klubie Ichigo. Siedział tam z paroma kumplami i tak przypadkiem Ino na
niego wleciała. – Przy słowie przypadkiem
zakreśliła charakterystyczny cudzysłów w powietrzu.
–
Och, no bez przesady Hin. Nudziło mi się i wiesz jak to ja. – Wzruszyła
ramionami i zwiesiła ramiona w dół łóżka, ku podłodze. – Po prostu jako jedyny
nie korzystał z tego, że jest w barze i chciałam go zaczepić. Potem dopiero
dowiedziałyśmy się, że jest Uchiha.
– A
ty jak go poznałaś? – Zapytała Hinata.
–
Wczoraj Deidara wymyślił, że zabierze mnie do znajomych, do ich klubu. Potem
się okazało, że to Klub Mei i jej brata. – Wyciągnęłam ręce przed siebie,
wyciągając je lekko. – Nie miał on swojego samochodu, to Itachi nas zgarnął i
pojechaliśmy.
–
Do ich klubu? – Zapytała zaciekawiona blondynka. – To Ichigo?
–
Nie. Akatsuki. I dostałam tam prace.
– Powiedziałam obojętnie. Zaraz potem usłyszałam lekki huk, gdy Ino spadła z
łóżka i przewróciła się na bok, rozmasowując plecy.
–
Co takiego? – Zapytała po chwili. – Akatsuki?!
– Krzyknęła podekscytowana i stanęła na kolanach przede mną, przez co musiałam
podnieść się na łokciach, by nie mieć jej brzucha przyciśniętego do głowy. –
Zabierz nas tam! – Chwyciła mnie za barki, a ja wychyliłam się zza jej pleców
po ratunek do drugiej przyjaciółki. Ona jednak również wydawała się byś
zainteresowana tym, co zaproponowała blondynka. Zacisnęła nieznacznie mocniej
dłonie, a ja, ostatecznie widząc jej wzrok, zaśmiałam się głośno i szturchnęłam
ją w brzuch.
–
Dobrze, już dobrze. Kiedy chcecie?
–
Dzisiaj? – Powiedziała z błyskiem w oku, ku naszemu zdziwieniu, Hinata.
–
Oho, komuś się udziela. – Ino podparła się pod boki i posłała chytry uśmiech do
niej. Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka sprawdzić, kiedy jeszcze mam
zmiany. Nie patrzyłam jeszcze na tę kartkę, ale widząc rozpiskę w myślach
dziękowałam Mai, że nie dała mi prawie żadnych zmian w tygodniu. Tylko w jeden
wtorek się coś nawinęło. Głównie miałam być z nią w weekendy i piątki.
–
Jak chcecie, to ewentualnie możemy jeszcze w sobotę albo niedzielę. Bo mam...
–
Możemy i dzisiaj, i jutro! – rozweselona Ino ponownie rzuciła się na łóżko.
–
Jak dziecko… - Skomentowała Hinata i nie mogłam się z nią nie zgodzić.
Dziewczyny
poszły po siedemnastej chcąc się przygotować, a gdy ja ledwo zdążyłam założyć,
jakąś lepszą bluzkę, Deidara zapukał do mojego pokoju.
–
Whooops! – Powiedział, zasłaniając oczy, gdy wszedł i spostrzegł, że trzymam materiał
za kraniec.
–
Spokojnie. Nie będę się rozbierać, jak już wszedłeś. Co jest? – Zapytałam
przekrzywiając głowę. Musiałam go rozśmieszyć, bo na jego ustach zawitał cień
uśmiechu.
–
Zejdź za dziesięć minut. To pojedziemy razem do klubu, bo podejrzewam, że
czterdziestominutowy spacer cię raczej nie zachwyci.
–
Okej. Dzięki. – Uśmiechnęłam się do niego, a za chwile drzwi do mojej sypialni
się zamknęły. Westchnęłam cicho. Czułam się nieswojo. W głowie miałam, raz na
jakiś czas, obraz tego zasypanego dołu. Widziałam dłoń... Czułam ją. Potem
widzę w tym samym miejscu coś takiego, zaraz na następny dzień. Przerażające,
dziwne... Śmieszne. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Zagłuszałam te
wspomnienia, przy każdej okazji, ale nie zawsze skutecznie. Podniosłam głowę i
chwyciłam długie, czarne spodnie. Były bardzo dobrze dopasowane, dzięki czemu
moja bluzka, w tym samym kolorze, bardzo dobrze się prezentowała. Głęboki
dekolt był nieznacznie zakryty cienkimi paskami, które przecinały się w paru
miejscach. Umalowałam się szybko, by nie wyglądać przy Ino i Hinacie, jak
kocmołuch i chwytając telefon zeszłam na dół.
Tak,
odwracanie własnej uwagi dobrze mi wychodziło.
Obiecuję dodać komentarz ale już pod nowym rozdziałem 😘 jestem, czytam na bieżąco. Pisz Kochana pisz bo czekam 💋💞
OdpowiedzUsuńBędę, będę! Dziękuję. <3
UsuńSkoro dałam radę przeczytać dziś Dangerous-sought, to osądziłam czemu by nie nadrobić Ai-o-isoide! Ostatni komentarz dałam w sierpniu 2014, trochę wstyd z mojej strony, gdyż rozdział trzeci dodałaś pod koniec sierpnia a dziś mamy marzec nowego roku... Musiałam zacząć czytać od początku, gdyż nie pamiętałam wszystkiego i kończąc osądziłam, że powinnam była faktycznie wcześniej się za niego zabrać. Jestem ciekawa tej sytuacji, która miała miejsce na cmentarzu. Na miejscu Sakury nie potrafiłabym normalnie egzystować, nawiedzałoby mnie to w snach, podziwiam ją więc XD.
OdpowiedzUsuńBrak mi dzisiaj weny, więc już góry przepraszam za krótki komentarz :<.
Klub Akatsuki? Brzmi kusząco! Nie zabrakło nawet zboczuszka Hidana <3. Sasuke byłym Sakury? Ciekawe, ciekawe, zwłaszcza kiedy Itachi również zaczął zwracać na nią uwagę. Ona to ma farta, dwóch przystojniaków ma na wyciągnięcie ręki! Ja bym korzystała, choćby nie wiem co, nawet jeśli byliby dupkami XD. Uśmiech mi zniknął z twarzy, gdy ujrzałam, że rozdział 4 ma 0% :<. Mam nadzieję, że w końcu znajdziesz czas i ochotę i pojawi się kolejna notka :3.
Łał! Jestem zaskoczona aktywnością tutaj, dlatego przepraszam, że odpowiadam tak późno! Ulalaaaaa.
UsuńAh, przestań, nie masz powodu się tak czuć! To raczej ja powinnam, że własnie rozdział był w sierpniu 2017, a mamy.. no cóż. Aktualną datę.
Ciesze sie, że TAK STARE opowiadanie ma szansę na jakąkolwiek przyszłość, serio! Sama dzisiaj przeczytałam poprzednie rozdzialy i to było takie... Łomatkocotojestczemujatotaknapisałam. XD
Hidana nigdy nie może zabraknść u mnie! <3 Tak, Sakura ma farta będąc tak adorowaną. XD
Powiem szczerze, że jak rzeczywiście raz jeszcze przeczytałam rozdziały tutaj to mam taką cichą ochotę na kontynuowanie tego. Nie wiem jak to wyjdzie, bo chcę Sought teraz napisać do przodu, ale znając mnie pewnie pod tchnięciem chwili napisze coś! :D
Czemu zawsze piszę tak nieskładnie komentarze? Dobra ja!
UsuńBędziesz kontynuowała opowiadanie ? Mimo iz to tylko 3 rozdziały jest świetne ! Nie moge się doczekać rozwoju akcji!!
OdpowiedzUsuńTo bardzo możliwe! Pozostaje we mnie sentyment do tego opowiadania. Ale nie wiem kiedy pojawi się następna część.
Usuń